Dokonująca się na naszych oczach rewolucja technologiczna nie ominęła świata prasy. Coraz częściej codzienne informacje czerpiemy z portali informacyjnych, lub internetowych wydań naszych ulubionych czasopism, w czym pomagają nam powszechniejące tablety i czytniki e-booków. Czy zatem prasa papierowa skazana jest na wymarcie? W jakim kierunku zmierzają polskie media?
Dziennikarze i wydawcy na całym świecie z pewnego rodzaju strachem obserwują szybko zmieniające się środowisko ich pracy. Zyski z reklam portali informacyjnych dynamicznie rosną kosztem nakładów gazet codziennych. Niektóre redakcje postanawiają nawet zupełnie zrezygnować z wydania papierowego zadowalając się użytkownikami urządzeń mobilnych. Jednym z bardziej szokujących przykładów jest tutaj amerykańskie wydanie tygodnika „Newsweek”, którego od 1 stycznia 2013 roku próżno szukać w salonach prasowych.
Internet jest coraz bardziej powszechnym źródłem informacji i nierzadko zastępuje on w zaspokajaniu naszych potrzeb informacyjnych tradycyjne media. Najmocniej jednak cierpią na tym drukowane środki przekazu. Francuski rząd nawet próbował opodatkować Internet przy pomocy tzw. „podatku od Google’a”, z którego zyski miałyby posłużyć do ratowania prasy papierowej.
Także na polskim rynku medialnym da się zaobserwować trendy, które wróżą dla koncernów wydawniczych ciężkie czasy i wymuszają zmiany w modelu prowadzenia przez nie biznesu. Jednak czy rzeczywiście papier stanie się wkrótce reliktem dla koneserów, a kolejnych tytułów będziemy musieli szukać w sieci zamiast, jak do tej pory, w kioskach? Jak będzie wyglądała w przyszłości prasa? Aby odpowiedzieć na te pytania konieczne jest określenie w jakiej kondycji jest on aktualnie i w jakim zmierza kierunku.
Niechęć do płacenia za informacje
Wystarczy pobieżny rzut okiem na dane dotyczące sprzedaży czasopism w Polsce by dojść do oczywistego wniosku– Polacy kupują coraz mniej gazet. Praktycznie wszystkich, dotyczy to zarówno tygodników, jak i dzienników i to traktujących na każdy temat. Według danych Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, sprzedaż papierowych wydań ogólnopolskich dzienników tylko w ostatnim roku spadła o ponad 146 tys. egzemplarzy, czyli o 13,59 proc.
|
sprzedaż w kioskach + prenumerata |
|
|
|
I 2013 |
I 2012 |
zmiana |
Fakt |
361523 |
396062 |
-8,72% |
Super Express |
159279 |
167863 |
-5,11% |
Gazeta Wyborcza |
215829 |
261662 |
-17,52% |
Przegląd Sportowy |
34586 |
41172 |
-16,00% |
Gazeta Polska Codziennie |
29297 |
26955 |
8,69% |
Dziennik gazeta Prawna |
57445 |
70866 |
-18,94% |
Rzeczpospolita |
57999 |
95078 |
-39,00% |
Puls Biznesu |
9702 |
11362 |
-14,61% |
Parkiet |
3328 |
4080 |
-18,43% |
Razem |
928988 |
1075100 |
-13,59% |
Spadek ten jedynie w niewielkim stopniu może zostać wytłumaczony przez popularyzację tabletów i czytników e-book oraz przerzucaniem się czytelników na internetowe wydania ulubionych gazet. Do tego segmentu należy zaliczyć wszelkie płatnie udostępniane e-wydania identyczne z wersją papierową, oraz ich mutacje, uzupełnione o interaktywne elementy. Jest to rynek dynamicznie rozwijający się, który przez cały 2012 rok zanotował wzrost aż o 41,38 proc. Wynika to jednak w znacznym stopniu z efektu bazy, czyli niewielkiej wartości początkowej, bowiem nominalnie wzrost ten wyniósł zaledwie 5,6 tys. egzemplarzy. Jest wartość wielokrotnie niższa niż przytoczony wcześniej spadek sprzedaży wydań papierowych dzienników na poziomie ponad 146 tys. egzemplarzy. Oznacza to, że ten kanał dystrybucji nie rekompensuje wydawcom strat poniesionych na spadku nakładów.
|
sprzedaż e-wydań i mutacji cyfrowych |
|
|
|
I 2013 |
I 2012 |
zmiana |
Dziennik Gazeta Prawna |
6606 |
5114 |
29,17% |
Rzeczpospolita |
6024 |
4348 |
38,55% |
Puls Biznesu |
2098 |
1435 |
46,20% |
Gazeta Wyborcza |
3234 |
1938 |
66,87% |
Gazeta Polska Codziennie |
517 |
0 |
--- |
Parkiet Gazeta Giełdy |
464 |
547 |
-15,17% |
Przegląd Sportowy |
100 |
93 |
7,53% |
Fakt Gazeta Codzienna |
94 |
61 |
54,10% |
Razem |
19137 |
13536 |
41,38% |
Poza wnioskiem, który nasuwa się sam, czyli „Polacy są coraz mniej chętni do kupowania gazet”, można wyciągnąć także drugi, nieco dalej posunięty „Polacy niechętnie płacą za informacje”. I w tym przypadku trudno im się dziwić. Wchodząc na stronę internetową gazety mamy dostęp, zazwyczaj darmowy, do często dokładnie tych samych informacji, które możemy przeczytać w wydaniu papierowym. Do tego nierzadko są to informacje jeszcze gorące, do których mamy dostęp na wiele godzin zanim najświeższy numer trafi do druku. Wrażenie darmowego dostępu do tych samych treści, za które czytelnik w kiosku zmuszony jest płacić, jest często iluzoryczne. Nie zawsze bowiem strony internetowe dają dostęp do pełnych wersji i głębokich analiz, a jedynie do newsów, które jednak w pełni zaspokajają potrzebę czytelnika do bycia poinformowanym, nawet jeśli jest to informacja powierzchowna.
Wydawcy zaczynają zauważać, że są konkurencją sami dla siebie oferując za darmo treści, za które w salonach prasowych i kioskach każą sobie płacić. Wprowadzają więc ograniczenia w darmowym dostępie do swoich artkułów. Najświeższym przejawem takiego działania jest wprowadzenie sytemu piano i udostępnianie treści ze strony internetowej tylko za jego pośrednictwem. Mają oni nadzieję, że nawet jeżeli działania te nie zahamują spadku nakładów, to przynajmniej przyczyni się do zrekompensowania tego zjawiska przychodami z tekstów udostępnianych na stronie internetowej. Ciężko jest na razie ocenić skuteczność systemu, bowiem nie są dostępne żadne dane na temat liczby subskrybentów. Do tego działania te mogą się okazać spóźnione, czego przejawem jest kolejny trend na polskim rynku prasowym
I Ty zostaniesz dziennikarzem
Jedną z ważniejszych cech Internetu jest możliwość dwustronnego transferu danych. Dzięki temu użytkownik może za jego pośrednictwem nie tylko odbierać informacje, ale także je przesyłać. Ta cecha sprawia, że wejście na rynek medialny i dotarcie z przekazem do setek tysięcy ludzi jeszcze nigdy nie było tak proste i tanie. Ze względu na fakt, że swojego własnego bloga może założyć w zasadzie każdy i za jego pośrednictwem informować ludzi o tym co dzieje się na świecie, zjawisko to nazywa się „dziennikarstwem obywatelskim”.
Wielu użytkowników Internetu bez wahania potrafi odpowiedzieć kim są „Azrael”, albo „Kataryna”. Autorzy Internetowych dzienników są często wybitnymi ekspertami w dziedzinach, na temat których się wypowiadają. Potrafią opisać wiele problemów głębiej i szerzej nawet niż profesjonalne redakcje mające za sobą zaplecze reporterów i agencje prasowe. Do tego nie są oni w żaden sposób ograniczeni przez politykę wydawnictwa, reklamodawców, czy edytorów, co pozwala im szczycić się mianem niezależnych. Czyni to blogi niezwykle atrakcyjną formą pozyskiwania informacji, nierzadko diametralnie różniącej się od tej dostarczanej przez największe środki masowego przekazu.
Trudno jednak sobie wyobrazić by dziennikarstwo obywatelskie miało wyprzeć to profesjonalne. Największą wadą blogosfery jest panujący w niej chaos i przepływ ogromnej ilości informacji, z której większość to bezużyteczne śmieci. W uporządkowaniu tego bałaganu pomagają platformy takie jak salon24.pl czy natemat.pl. Gromadzą one wielu autorów w jednym miejscu i tym samym ułatwiają z jednej strony twórcom dojście do szerokiego grona odbiorców, a z drugiej czytelnikom wyłowienie użytecznych informacji. Trudno jednak je nazwać źródłem rzetelnej informacji, poruszającej w sposób obiektywny wszystkie aktualne tematy. Blogi służą raczej uzupełnieniu wiedzy internauty na dany temat niż zastąpieniu tradycyjnych mediów. Wielu czytelników ma swoich ulubionych autorów, których śledzi, albo odwiedza gdy potrzebuje uzyskać jakiś komentarz kompetentnej osoby na temat na przykład sytuacji w Chinach.
Warto jednak dodać, że to co wydaje się niewiarygodne w skali ogólnopolskiej, dzieje się już w skali regionalnej. Blogi z powodzeniem zastępują media lokalne w informowaniu społeczności o potknięciach władzy. Sztandarowym przykładem jest tutaj HGW-Watch.pl , którego założeniem jest opisywanie wydarzeń „którymi wydział prasowy Ratusza nie pochwali się w swoich oficjalnych komunikatach”. Powstała strona wypełniła równocześnie próżnię powstałą po upadku „Życia Warszawy”. To właśnie szczebel samorządowy jest areną, na której blogi mogą najbardziej realnie zaszkodzić prasie drukowanej.
Prosto do skrzynki… elektronicznej
Ciekawym zjawiskiem obrazującym powszechniejące dziennikarstwo obywatelskie są powstające specjalistyczne magazyny internetowe wydawane i kolportowane jedynie za pośrednictwem sieci. Przykładem takiego tytułu jest miesięcznik „Equity Magazine”, zaadresowany do czytelników zainteresowanych tematyką biznesową. Jego redaktor naczelny , Przemysław Gerschmann , chwali się 35 tys. unikalnych subskrybentów, którzy co miesiąc otrzymują nowy numer prosto na swoją skrzynkę e-mail całkowicie za darmo. Redakcja utrzymuje się wyłącznie z reklam, z których przychody mogą być prawie w całości rozdzielone pomiędzy pracowników, dzięki wyeliminowaniu kosztów druku. Jest to ciekawa alternatywa dla mediów tradycyjnych, a rosnąca popularność mobilnych urządzeń do odczytywania tego typu publikacji, sprawia, że w najbliższych latach mogą się one stać realną konkurencją dla koncernów wydawniczych i mediów papierowych.
Warto tutaj dodać, że najbardziej spektakularne sukcesy dziennikarstwa obywatelskiego niekoniecznie dotyczą prasy. Świetnym przykładem jest tutaj nagrywany za pomocą telefonu komórkowego w prywatnym mieszkaniu program „20 m2Łukasza”, którego ideą jest robienie wywiadów z gwiazdami. Cieszący się, do tej pory, największym zainteresowaniem odcinek z Dorotą „Dodą” Rabczewską za pośrednictwem portalu youtube.com obejrzało ponad 600 tys. osób. O ogromnym potencjale docierania do wielotysięcznej rzeszy odbiorców, jaką zapewnia Internet wiadomo było już dawno. Nowością jaką ten program pokazuje jest fakt, że amatorom nie brakuje niczego by mieć dostęp do tych samych zasobów i celebrytów co profesjonalne redakcje. Wystarczą tylko chęci, pomysł i kamera – albo klawiatura.
Papier to jednak papier
Na koniec warto się przyjrzeć dwóm zupełnie nowym na polskim rynku tygodnikom – „W Sieci” (obecnie: „Sieci”) oraz „Do rzeczy”, które w styczniu 2013 roku uzyskały sprzedaż na poziomie około 120 tys. egzemplarzy każdy. Uplasowało je to odpowiednio na 4 i 5 miejscu na liście najpopularniejszych w naszym kraju tygodników opinii. Powstały one w ciągu ostatnich zaledwie kilku miesięcy praktycznie z niczego i są wydawane poza wielkimi grupami wydawniczymi.
Warto także zauważyć, że główne założenie, które przyświecało twórcom tygodnika „W Sieci” było dokładnie odwrotne niż kierunek, w którym polski rynek wydawniczy pchają opisane wyżej trendy – sprzedaż na papierze treści dostępnych w Internecie za darmo. Na razie wszystko wskazuje na to, że ten model zadziałał skoro się sprzedał w tak dużej liczbie. Jak się okazuje, są jednak pewne treści, za które Polacy są skłonni zapłacić i mieć je wydrukowane.
Rynek mediów zmienia się pod wpływem nowych technologii nieustannie, już od dziesięcioleci. Prasa papierowa miała już być wyparta przez radio, a to z kolei przez telewizję. Nic takiego się jednak nie stało. Dziś oblicze środków przekazu zmienia Internet i budzi on nie mniejsze obawy. Obserwacja zjawisk zachodzących na polskiej scenie medialnej każde jednak przypuszczać, że po początkowym wstrząsie i przetasowaniu, wytworzy się nowy układ, na którym ostatecznie znajdzie się miejsce dla każdego – także dla prasy papierowej.
Tekst wygrał główną nagrodę Press Club Polska w konkursie organizowanym w ramach konferencji mediów studenckich MediaStudent.
Komentarze