Ekonomiczne skutki obniżenia wieku emerytalnego
Ekonomiczne skutki obniżenia wieku emerytalnego
r.szklarz r.szklarz
2778
BLOG

Ekonomiczne skutki obniżenia wieku emerytalnego

r.szklarz r.szklarz Gospodarka Obserwuj notkę 150

Obniżenie wieku emerytalnego jest jednym z podstawowych postulatów programu rządu Beaty Szydło. Jest to kolejny program, którego skutki chciałbym przedstawić w postaci prostej grafiki.

 

W pierwszej kolejności obniżenie wieku emerytalnego doprowadzi do przesunięcia setek tysięcy osób w wieku 60-67 lat z zasobu siły roboczej, do zasobu emerytów. To oznacza, że jeszcze mniej osób będzie pracować na jeszcze większą liczbę emerytów.

Pamiętać należy, że nasze społeczeństwo się starzeje i jest to bardzo silny, występujący globalnie trend demograficzny, którego nie zahamuje nawet hojny program 500+ (może go co najwyżej spowolnić). Najbardziej bolesnym tego skutkiem jest nierównowaga systemu emerytalnego. Coraz mniej osób pracuje na coraz większą liczbę emerytów. Jest to o tyle istotne, że przy obecnej konstrukcji systemu, emerytury są wypłacane na bieżąco ze składek. Pieniądze, które co miesiąc wysyłamy do ZUS jeszcze w tym samym miesiącu lądują na kontach emerytów.

I teraz na ten niekorzystny trend demograficzny nakładamy obniżenie wieku emerytalnego. Sprawia to, że wpływy do ZUS są jeszcze mniejsze, bo coraz mniej osób wpłaca składki. Z drugiej zaś strony rośnie kwota wypłacanych emerytur, bo jest coraz więcej osób w wieku emerytalnym.

Skutki takiego działania dla ZUS akurat dość łatwo policzyć. Mężczyzn w wieku 65-67 lat i kobiet w wieku 60-67 lat jest w Polsce około 2 mln. Dla uproszczenia załóżmy, że połowa jest aktywna zawodowo, nie ma prawa do wcześniejszej emerytury itp. Średnia emerytura w naszym kraju to około 2 tys. zł. W dużym uproszczeniu można więc powiedzieć, że ZUS będzie narażony na wydatek dodatkowych 2 mld zł. Miesięcznie.

Z drugiej strony osoby, które przejdą na emeryturę wcześniej niż przed obniżeniem wieku emerytalnego, nie zapłacą składek. Od średniej płacy wychodzi około 800 zł miesięcznie (licząc składki pracodawcy i pracownika). Dla miliona emerytów mamy więc 800 mln zł składek które do ZUS nie wpływają, bo nie tak starzy ludzie już nie pracują.

Razem, licząc stronę przychodową i wydatkową powstaje w ZUS dziura budżetowa o wielkości 2,8 mld zł miesięcznie. To daje 33,6 mld zł rocznie. Oczywiście są to obliczenia mocno uproszczone, ale rząd wielkości się zgadza. Na obniżeniu wieku emerytalnego polski system emerytalny potencjalnie straci dziesiątki miliardów złotych.

To, że w ZUS nie ma pieniędzy nie jest żadną wymówką - emerytury nadal muszą być wypłacane, przecież każdy pracujący płaci składki i świadczenia mu się po prostu należą. Wypłatę emerytur gwarantuje państwo, więc brakująca kwota jest dopłacana z budżetu państwa, czyli naszych podatków, takich jak PIT i VAT. Oczywistym jest, że im większa nierównowaga w finansach ZUS, tym wyższe muszą być podatki.

To w połączeniu z malejącym zasobem siły roboczej sprawia że spada produkcja, czyli PKB. Ludzie płacą coraz wyższe podatki, stać ich na coraz mniej dóbr i usług i społeczeństwo ubożeje przygniatane ciężarem utrzymania rosnącej rzeszy emerytów.  

Jak widać ekonomiczne skutki obniżenia wieku emerytalnego są jednoznacznie źle. Ale przecież gospodarka to nie wszystko. W tym wszystkim nie należy pomijać pojedynczych ludzi. Nie każdy przecież pracuje w zawodzie który można z powodzeniem wykonywać do 67 roku życia. No i nie wszyscy cieszą się takim zdrowiem by harować do później starości.

Jaki zatem powinien być wiek emerytalny?

A może w ogóle go znieść?

To rozwiązanie nie jest takie głupie, jakby się mogło z początku wydawać. Aktualnie obowiązujący w Polsce system emerytalny jest systemem zdefiniowanej składki. To znaczy, że odprowadzamy część swojego dochodu do ZUS przez cały okres aktywności zawodowej, a potem wysokość emerytury jest obliczana na podstawie "odłożonej" kwoty i tzw. przewidywanej dalszej długości życia. Czyli im dłużej ktoś pracuje, tym wyższą ma emeryturę.

Każdy z nas wie najlepiej, jakim cieszy się zdrowiem i jak trudny zawód wykonuje. Może więc i każdy powinien mieć możliwość decydowania samemu, kiedy jest gotowy do przejścia na emeryturę? I to niezależnie od tego, jaki zawód wykonuje - czy jest górnikiem, księgowym, policjantem, felietonistą, czy nauczycielem (zniknęłyby więc wcześniejsze emerytury dla uprzywilejowanych grup).

Jak ktoś ma dobre zdrowie i pracę biurową - proszę bardzo, może pracować dłużej i potem mieć wysoką emeryturę. Jak ktoś czuje, że podupada na zdrowiu, albo po prostu jest leniwy - nie ma problemu, droga na emeryturę nawet w wieku 50 lat jest otwarta. Tylko wówczas należy mieć świadomość, że wczesna emerytura będzie niska. Taki system wymagałby dużej odpowiedzialności od nas, obywateli. Musielibyśmy pokazać, że sami jesteśmy gotowi pracować na tyle długo, by potem nie mieć głodowej emerytury. Pytanie, czy jesteśmy, jako społeczeństwo, gotowi na taką odpowiedzialność. 

r.szklarz
O mnie r.szklarz

Absolwent SGH i Uniwersytetu Marmara w Stambule. Zainteresowany ekonomią i sprawami międzynarodowymi, szczególnie Bliskim Wschodem. Treść notek nie odzwierciedla poglądów i opinii redakcji -- żadnej redakcji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka