r.szklarz r.szklarz
646
BLOG

Turecka wojna postu z karnawałem

r.szklarz r.szklarz Polityka Obserwuj notkę 8

Velvet Indieground - tak nazywa się sklep muzyczny położony w samym centrum Stambułu, który wywołał nad Bosforem burzliwą debatę publiczną. Właściwie nie zrobił nic wielkiego - jakiś tydzień zorganizował zwykłe wydarzenie, podczas którego ludzie mogli przyjść i wspólnie posłuchać nowej płyty Radiohead popijając piwko. I właśnie to piwko okazało się kością niezgody.

Pewnej grupie ludzi nie spodobało się, że inna grupa ludzi pije alkohol podczas Ramadanu i postanowili nauczyć melomanów manier spuszczając im łomot i demolując sklep. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało, ale wieść o incydencie szybko się rozniosła. Już na drugi dzień w okolicy zebrało się kilkaset osób demonstrując przeciwko atakowi i wykrzykując antyfaszystowskie hasła. Policja potrzebowała aż godziny, żeby ich rozpędzić gazem łzawiącym i armatkami wodnymi.

Wkrótce kolejne środowiska zaczęły publikować oświadczenia potępiające atak, oczywiście z zespołem Radiohead na czele. Sprawa zaszła tak wysoko, że wypowiedział się na jej temat sam prezydent Recep Tayyip Erdogan. On jednak w swojej ocenie nie był tak jednoznaczny i stwierdził, że używanie siły i organizowanie tego typu wydarzeń podczas Ramadanu jest tak samo złe.

Sprawa odbiła się tak szerokim echem, bo jak w soczewce ukazuje problemy społeczne trawiące dzisiejszą Turcję, czyli trwającą od czasu powstania Republiki wojnę postu z karnawałem. Gdy Ataturk w 1923 roku zaczął budowę państwa od nowa, wiedział, że będzie ono świeckie. Religia została oddalona na dalszy plan i była traktowana trochę po macoszemu.

Religijni ludzie, stanowiący około połowę społeczeństwa nigdy się nie pogodzili z tym, że ich kraj przestać był muzułmański, a ich frustracja narastała. Teraz to oni mają swojego człowieka u władzy i zaczynają coraz bardziej się rozpychać w przestrzeni publicznej.

Ta bardziej liberalna część społeczeństwa uważa, że ich styl życia to ich sprawa i nikt im nie będzie niczego narzucał. Wskazują, że nie ma w Turcji żadnego prawa, które nakazywałoby im przestrzeganie Ramadanu. Właściciel zaatakowanego sklepu nawet nie jest Turkiem, tylko Koreańczykiem.

Takich niepokojów może być coraz więcej. Turcy są mocno podzieleni na dwie grupy i widać dość mocne napięcia między nimi. W Stambule można nawet wyróżnić całe dzielnice bardziej, lub mniej konserwatywne. Taki sklep, jak Velvet Indieground trudno sobie wyobrazić w dzielnicy Fatih, a już w okolicach Taksim jest ich pełno. I nikt im nigdy nie przeszkadzał. Do teraz.

r.szklarz
O mnie r.szklarz

Absolwent SGH i Uniwersytetu Marmara w Stambule. Zainteresowany ekonomią i sprawami międzynarodowymi, szczególnie Bliskim Wschodem. Treść notek nie odzwierciedla poglądów i opinii redakcji -- żadnej redakcji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka